W filozofii znane jest pewne logiczne zagadnienie nazywane paradoksem omnipotencji albo inaczej paradoksem wszechmocy. W skrócie sprowadza się ono do pytania: “Czy byt wszechmogący mógłby stworzyć kamień tak ciężki, że nawet on sam nie mógłby go podnieść?”. Jest to zagadnienie, w którym pojawia się pytanie czy jeśli jakiś byt jest wszechmogący (np. Bóg), to czy jest lub nie jest w stanie ograniczyć swoją własną wszechmoc.
Ponieważ omnipotencja jest jednym z wielu zagrożeń i pułapek sprawowania władzy, dość łatwo można przenieść ten filozoficzny problem dotyczący istnienia Boga i odnieść go do jakości sprawowania władzy w demokracji i na tym gruncie zadać analogiczne pytanie “Czy władza może podejmować decyzję bez i pomimo obywateli, której realizacja przerośnie jej możliwości i kompetencje?”
Taką decyzją wydaje się sprawa BWA, decyzja podjęta bez społecznych konsultacji, publicznej debaty, a co więcej bez udziału ekspertów z dziedziny wystawiennictwa i szeroko pojętej sztuki współczesnej. W tej dość szybko i ad hoc podjętej decyzji nie uczestniczyło, żadne grono ekspertów, które mogłoby wskazać urzędnikom wszystkie zagrożenia przedstawionego projektu przeniesienia BWA do siedziby budowanej w modelu publiczno-prywatnym, szybkiej sprzedaży działki po BWA w samym centrum miasta etc. Brak było ekspertów, którzy zwróciliby uwagę na wszystkie zagrożenia zarówno organizacyjne i praktyczne związane z ekspozycją sztuki współczesnej ale i wszystkie zagrożenia w wymiarze społecznym, symbolicznym, tożsamościowym i generalnie w kulturowym.
Poniższy list otwarty do władz miasta Wrocławia, 22 dyrektorek i dyrektorów galerii sztuki współczesnej z całej Polski, dramatycznie obnaża ten błąd wrocławskich urzędników. Obnaża tez z całą mocą paradoks omnipotencji lokalnej władzy, która podejmując takie decyzje, doprowadza do kryzysu wizerunkowego i kompetencyjnego. Ergo nie jest w stanie unieść tego kamienia, który sama stworzyła.
Jeśli popatrzeć na to zagadnienie od strony badań socjologicznych nad dyskursem o tożsamości w miastach (a dyskusja o BWA jest również tego dyskursu rodzajem):
“aktualnym uzasadnieniem dla podjęcia problemu dyskusji o tożsamości toczącej się w badanych miastach jest instytucjonalna zmiana obserwowana w sferze publicznej miasta (Pluta 2011; Kajdanek, Pluta 2016). Polega ona na przechodzeniu od modelu omnipotencji władzy ku modelowi partycypacji obywatelskiej we wszystkich sferach miejskości, także w obszarze dyskusji o tożsamości miasta i mieszkańców, która – jak wcześniej zaznaczono – jest jednocześnie przestrzenią wykuwania się tej tożsamości.”
(“Miasto, przestrzeń, tożsamość: Studium trzech miast: Gdańsk, Gliwice, Wrocław” Krzysztof Bierwiaczonek, Małgorzata Dymnicka, Katarzyna Kajdnanek, Tomasz Nawrocki; Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2017)
Krótko mówiąc w modelu omnipotencji “to władza lokalna jest
dysponentem zasobów i kanałów ich dystrybucji, uznaje się także za depozytariusza wiedzy o potrzebach mieszkańców, a oni sami są ustawieni w roli petentów”. W modelu partycypacyjnym jest odwrotnie – to znaczy lokalna władza realnie wsłuchuje się w głos mieszkańców, poddając pod dyskusję publiczną wszelkie decyzje dotyczące mieszkańców, szczególnie te, które mogą naruszyć tożsamościową i kulturową tkankę miasta. Można też mówić o modelu pośrednim, w którym oba te modele są wymieszane i wzajemnie się uzupełniają.
Wrocław, mam wrażenie, poszedł jeszcze inną drogą, drogą dość szczególnego, autorskiego i oryginalnego wykorzystania PARADOKSU OMNIPOTENCJI. Wrocławska wersja paradoksu polega na stwarzaniu mechanizmów modelu partycypacyjnego, który jednak po sprawdzeniu w “boju” okazuje się tylko atrapą, a pod jego zewnętrznym płaszczykiem, tkwi wciąż ukryty i pokazujący co i rusz swoje prawdziwe oblicze model omnipotencji…